sobota, 13 grudnia 2014

ROZDZIAŁ PIERWSZY: Truskawkowy shake dla Ciebie. I jeszcze raz przepraszam.

     





         - Hania błagam Cię! Pospiesz się! - krzyknęła Ewa do swojej przyjaciółki, która od kilku minut krzątała się po mieszkaniu.
- Spokojnie. Już jestem gotowa. - odpowiedziała brunetka i stanęła przed dwudziestolatką. Dziewczyny znały się od przedszkola, chociaż jedna z nich była o rok starsza od drugiej. Zaprzyjaźniły się już pierwszego dnia, a ta przyjaźń trwa po dziś dzień.
        Hania przyjrzała się przyjaciółce i głośno westchnęła. Jak ona to robiła, że nawet w zwyczajnym stroju i trampkach wyglądała idealnie? 
        Ewa była wysoką brunetką o dużych, brązowych oczach. Miała idealną, wysportowaną sylwetkę. Swoją urodą i długimi nogami zwracała uwagę większości chłopaków. Jednak ona znalazła już swojego "księcia z bajki". Był nim Kamil, z którym związała się trzy lata wcześniej.
        Mika spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wydawało jej się, że przy Ewie wygląda zbyt...zwyczajnie. Była zdecydowanie niższa od przyjaciółki, chociaż niejedna dziewczyna mogłaby pozazdrościć jej urody. 
- No, już. Idziemy! - zarządziła dwudziestolatka i chwyciła Hanię pod rękę. Razem skierowały się w stronę ich ulubionego baru mlecznego, gdzie czekał Kamil wraz z bratem Miki, Wojtkiem.
Dziewczyny zamówiły swojego ulubionego shake'a i podążyły w stronę stolika, za którym siedzieli ich towarzysze.
Były tak zajęte rozmową, że nie zauważyły chłopaka,który szedł na przeciwko nich. W rezultacie, sekundę później, truskawkowy napój Hani, spływał po jej nowej, łososiowej sukience. 
- Cholera! - przeklęła pod nosem brunetka i spojrzała na chłopaka spode łba.
- Ym, przepraszam, nie zauważyłem Cię. - odezwał się niepewnie i podał dziewczynie serwetki.
- Przecież nic się nie stało. To my byłyśmy zagadane. Sukienkę się wypierze i będzie jak nowa, prawda? - odezwała się Ewa i spojrzała z uśmiechem na przyjaciółkę, ukradkiem dając znak, który Mika doskonale zrozumiała. Dwudziestolatka chciała przekazać, że "niezłe z niego ciacho". Hania przewróciła oczami.
- Masz rację. To nic takiego. - odezwała się i próbowała się uśmiechnąć, jednak wyszedł z tego tylko grymas.
- To może w ramach rekompensaty, odkupię Ci tego shake'a?
- Myślę, że to nie...
- Pije truskawkowego. Siedzimy tam. - przerwała jej Ewa i palcem wskazała na miejsce, gdzie siedzieli rozbawieni chłopacy, którzy obserwowali całe zdarzenie. Nieznajomy kiwnął głową i podszedł do baru, a dziewczyny wróciły do Kamila i Wojtka. 
- No siostra, to się nazywa podryw. - odezwał się starszy z nich, na co reszta zaczęła się śmiać. Tylko Hania miała nadętą minę. Skrzyżowała ręce na piersi i zwróciła się do przyjaciółki:
- Może mi wytłumaczysz co to miało znaczyć, to przed chwilą?
- No co? Świetne z niego ciacho, więc korzystaj z okazji, mała! Powinnaś mi podziękować! 
- Ej! Ja tu jestem! - wtrącił się Kamil i zmarszczył brwi.
- Oj, kochanie. Ty i tak jesteś najprzystojniejszy. - udobruchała go dziewczyna, przy okazji dając soczystego buziaka.

        - Truskawkowy shake dla Ciebie. I jeszcze raz przepraszam. - odezwał się nieznajomy "sprawca", który podszedł do ich stolika.
- Cześć. Jestem Wojtek. Może się do nas dosiądziesz? - wtrącił się starszy z rodziny Mika.
- Przemek. Miło mi. Niestety, muszę uciekać na trening. Ale może następnym razem? Do zobaczenia! - odpowiedział i już go nie było.
- Wiesz, siostra, niejedna dziewczyna w tym mieście marzy o tym, by wpadł na nią sam Przemek Pawlicki.
- Że kto? Skąd go znasz? - spytała zdziwiona.
- Mieszkać w żużlowym mieście i nie znać Pawlickiego? Wstydź się, młoda.
- Przypominam Ci braciszku, że ty jedyny z tego towarzystwa interesujesz się żużlem, więc mam prawo nie znać tego całego Pawlikowskiego.
- Pawlickiego. - poprawił ją. - Jest zawodnikiem naszej Unii. Najprzystojniejszym zawodnikiem. - dodał i uśmiechnął się znacząco, poruszając przy tym zabawnie brwiami.
- Coś czuję, że Hania stanie się miłośniczką tego sportu. - odezwała się Ewa.
- Oj, dajcie już spokój. 
- To może wybierzemy się jutro na mecz, co? - spytał Kamil, który przez swoją pracę, nie miał zbyt wielu okazji, by wybrać się na leszczyński stadion.
- Koniec tematu. - warknęła dziewiętnastolatka.


         Następnego dnia, zgodnie z obietnicą, paczka przyjaciół wybrała się na leszczyński stadion, na którym miejscowa drużyna podejmowała ekipę z Zielonej Góry. Niełatwo była przekonać Hanię do udziału we wspólnym kibicowaniu, ale ostatecznie przekonał ją argument, że na stadionie będzie wiele tysięcy ludzi i spotkanie twarzą w twarz z Pawlickim nie jest możliwe.
Biedna dziewczyna nie wiedziała, że przyjaciele mają już omówiony plan, to znaczy, odwiedzenie parku maszyn po meczu. Będzie to możliwe jedynie z odpowiednimi wejściówkami, które dostali od kolegi Kamila, który jest synem jednego z klubowych działaczy.
           Cała czwórka usiadła na swoich miejscach, skąd mieli doskonały widok na tor. Zawodnicy właśnie przygotowywali się do prezentacji. Hania od razu wypatrzyła chłopaka, przez którego zbyt krótko nacieszyła się nową sukienką.
W końcu rozpoczął się mecz, który był bardzo zacięty. Do ostatniego biegu nie było wiadomo, kto wygra te zawody, jednak ku niezwykłemu dopingowi kibiców i znajomości własnego toru, to drużyna leszczyńska okazała się być lepsza. Najbardziej cieszył komplet punktów zdobyty przez kapitana, ale również postawa najmłodszego z klanu Pawlickich oraz drugiego z juniorów, Tobiasza Musielaka.
          Hania ostatni raz była na stadionie jako kilkuletnie dziecko, jednak nie pamiętała tego wydarzenia zbyt dobrze. Razem z rodzicami mieszkali w małej wiosce, jakieś pół godziny drogi od Leszna, ale od roku studiowała i mieszkała w tym mieście razem z bratem i przyjaciółką.
Cieszyła się, że mogła tam wrócić, znów poczuć te emocje, które pojawiały się wraz ze wznoszącą się taśmą startową.
Myślała, że od razu po meczu wszyscy razem wrócą do domu, jednak jej towarzysze kierowali się w całkiem inną stronę. Dopiero po chwili zorientowała się, że Kamil prowadzi ich do parku maszyn. Próbowała protestować, wykręcać się, jednak to nie zadziałało.
        Wojtek z chłopakiem Ewy rozmawiali z jakimś zawodnikiem, natomiast Hania nerwowo rozglądała się po parku maszyn.
- Szukasz swojego "pana truskawkowy shake"? - odezwała się uśmiechnięta dwudziestolatka.
- Zrobiliście to specjalnie, prawda? - spytała, a raczej stwierdziła brunetka, kompletnie ignorując pytanie przyjaciółki.
- Skądże. Kamil miał wejściówki i tyle.
- Już ja Was znam.
- O! Zobacz! Jest twój Przemek! - odpowiedziała podekscytowana dziewczyna i wskazała Hani miejsce, gdzie akurat znajdował się żużlowiec.


- Przemo, jakieś fanki na ciebie polują! - chłopak usłyszał głos swojego młodszego brata, więc wychylił się zza motor, by spojrzeć w miejsce, które wskazywał Piotrek. Zdziwił się, kiedy zobaczył dziewczynę, na którą wpadł dzień wcześniej.
- To nie żadne fanki. - odpowiedział krótko i powrócił do pakowania swojego motoru.
- Skąd wiesz? Znasz je?
- Aha. - potwierdził. - Spotkałem je wczoraj...w sumie to oblałem tę niższą shake'em.
- Ty to wiesz, jak wyrywać laski. - zaśmiał się. - Ale powiem Ci, że niezła jest. Jej koleżanka także.
- No, całkiem fajna dziewczyna.
- Wiesz jak ma na imię?
- Nie. Poznałem tylko tego wysokiego chłopaka.
- Oj, Przemo. No, ale będziesz miał okazję ją poznać. Chodź. - odpowiedział młodszy i nim Przemek się zorientował, stał już obok dziewczyn. Czasami miał dosyć pewności siebie swojego brata, jednak był on również jego najlepszym przyjacielem i kochał go nad życie. Prawdziwa, braterska miłość, co również miało odzwierciedlenie na torze.
- Cześć. - odezwał się Piotrek, na co dziewczyny się odwróciły w ich stronę. Przemek uśmiechnął się do nich delikatnie.
- Znów się spotykamy. - wydusił z siebie. - Mam nadzieję, że z sukienką wszystko dobrze.
- Tak. Plama nie była zbyt wielka, więc bez problemu się sprała. - odpowiedziała dziewczyna i odwzajemniła uśmiech.
- Przepraszam, że tak wczoraj uciekłem, ale spieszyłem się na trening.
- W porządku, przecież nic się nie stało.
- To mój brat, Piotrek.
- Hania. Miło mi. - uścisnęła dłoń młodszego Pawlickiego. - A to moja przyjaciółka Ewa.
- Od dawna interesujecie się żużlem?
- Ja jestem pierwszy raz na meczu, a Hania bodajże drugi. - odezwała się dwudziestolatka.
- Miło było Was tu spotkać, mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. - powiedział Przemek, po czym razem z bratem się pożegnali i wrócili do swojego wcześniejszego zajęcia.

        - Leci na ciebie. - stwierdziła Ewa, kiedy obie patrzyły na oddalających się żużlowców.
- Ty i twoje teorie. - odpowiedziała jej przyjaciółka i przewróciła oczami.
- Co tam dziewczynki? Widziałem, że rozmawiałyście z Pawlickimi? - do rozmowy wtrącił się Wojtek.
Ewka opowiedziała mu o całym zdarzeniu i w czwórkę skierowali się do wyjścia ze stadionu.


No, to mamy pierwszy rozdział. To moje pierwsze opowiadanie o żużlu, jednak mam nadzieję, że Wam się spodoba. Oczywiście, obiecuję, że historia trochę się rozkręci. Początki zawsze są trudne :)
Zachęcam również do komentowania i odwiedzania mojego drugiego bloga: www.never--let-you-go.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie i do następnego!